Egzaminy są nieodłączną częścią edukacji od niepamiętnych czasów. Egzamin po podstawówce, gimnazjalny, matura. Jakkolwiek to wiedza jest czymś, co sprawdzają egzaminatorzy, stosowny ubiór pozostaje nie bez znaczenia. Należy odpowiednio podkreślić wagę wydarzenia, w czym pomocna jest adekwatna do okazji stylizacja. Ostatnio zostałyśmy postawione przed ważnym modowym wyborem: co ubrać na egzamin z Second Language Acquisition. Tym razem z pomocą przybyły nam zastępy projektantów najwyższej klasy. Na tę okoliczność wybrałam zestaw, z którego jestem niesamowicie dumna. Mam na sobie koszulę z najnowszej kolekcji Versace. Owa koszula przyozdobiona jest błękitnymi prążkami, które optycznie wydłużają sylwetkę. Bawiąc się wzorami, dobrałam do niej klasyczną spódnicę w czarno-białą kratę. Aby dodać sobie tajemniczości, a zarazem być w zgodzie z najnowszymi trendami, przywdziałam także czarne legginsy od Prady. Narzuciłam na siebie bardzo gustowny kubraczek Chanel, niemal w całości pokryty czarnymi cekinami. Pięknie odbijały światło, co, jak wyznało mi kilku znajomych również piszących egzamin, skutecznie odwracało ich uwagę od testu. Jak zapewne zauważyliście, w stylizacji prym wiedzie Burberry. Zawsze powtarzam, że klasycznej beżowej kratki nigdy za wiele, dlatego aż dwa elementy pochodzą z kolekcji tego znamienitego domu mody. Istotnym szczegółem jest czerwony stanik, który to, jeśli wierzyć podaniom, ma zapewnić szczęście na egzaminie. Idealnym dopełnieniem mojego egzaminowego image’u okazały się być szpilki od Manolo Blahnika, które dostałam od niego z okazji 20. urodzin. Makijaż wykonany został kosmetykami MAC, a fryzura zainspirowana pokazem mody Balenciagi na jesień 2011. Ola wykazała się równie wielkim wyczuciem mody. Założyła kremową koszulę z najnowszej kolekcji Chloe, która niezwykle kontrastuje z ciemnografitową kamizelką Versace. Obramowania guziczków jak i ich kształt, idealnie komponują się z fasonem wspomnianej koszuli. Drapieżności zestawowi dodaje dżinsowa spódniczka od Diora. Z racji hippisowskich fascynacji Oli, nie mogło zabraknąć elementu na nie wskazującego – w tym wypadku jest to apaszka Missoni. Warto zwrócić uwagę na wysublimowane połączenie kolorów obuwia i perfekcyjnie (oraz szalenie modnie) dobrane skarpetki. Ciekawostką jest fakt, iż czarny but pochodzi z kolekcji Fall/Winter 2010 Prady, czerwony natomiast z kolekcji Spring/Summer 2012 Armaniego. Odpowiednia doza wyczucia sprawiła, że różnice w poszczególnych trendach są niezauważone i obydwa buty wydają się być, kolokwialnie mówiąc, na czasie. Podobnie jak skarpety od Niny Ricci - spotykamy się z kolażem kolorów, takich jak róż i szarość, niezmiernie modnych w tym sezonie. Co ciekawe, jedna skarpeta pokryta jet wzorem w różowe groszki. Z podobną tendencją w kierunku vintage mamy do czynienia spoglądając na drugą, różową skarpetę, pokrytą szarymi groszkami. Połączenie to symbolizuje nieposkromiony temperament i przemyca do stylizacji odrobinę buntu. Strój został dopełniony złotymi bransoletami od D&G z kwiatowymi ornamentami oraz drewnianymi ze złoceniami od YSL. Ciężko wyobrazić sobie udaną stylizację bez uzupełnienia w postaci odpowiedniego makijażu, do którego wykonania Ola użyła kosmetyków Diora.
Koniec końców, egzaminu ze SLA nie zdałyśmy, jednak egzamin z mody zdałyśmy na piątkę :)
Ja (Kasia):
Ola:
ale wy macie najebane we łbach :P
OdpowiedzUsuńPrzyjmujemy to jako pochlebstwo. Kim jesteś, tajemniczy niezjanomy?
OdpowiedzUsuń